sobota, 5 czerwca 2010

Festiwalowy krach

Poprzedni rok mimo kryzysu obfitował w festiwalowe wydrzenia muzyczne, eventy i koncerty gwiazd. W tym roku, z różnych przyczyn, nie tylko finansowych, przyjdzie nam się obejść bez kilku eventów.

Pod znakiem zapytania stoją koncerty Eska Hity Na Czasie. TVP2 wycofała się ze współorganizowania tej imprezy. Mamy czerwiec i radio Eska również nic nie wspomina o tym evencie. Czyżby hity na czasie przestały być na czasie albo brakło miast, które chciałyby mieć tą imprezę u siebie i są w stanie dorzucić kilkaset tysięcy złotych a jej zorganizowanie?

Festival Top Trendy, czyli wymyślona przez Telewizję Polsat formuła w tym roku się odbyła. Jednak z powodu remontu Opery Leśnej (o zgrozo! nareszcie!), koncerty odbyły się na sopockim hipodromie. Dało się zauważyć, że to nie jest najlepsze miejsce eventowe... może po prostu człowiek przyzwyczaił się do leśnej, wytłumionej scenerii? W każdym razie Polsat oświadczył, że zrobi wszystko, by widzowie jak i goście festivalu Top Trendy nie odczuli wszędobylskiego kryzysu ekonomicznego. Czy to się udało? Impreya nie miała wielkiego rozmachu, natomiast samo to, że się odbyła może świadczyć o tym, że Polsat kryzys ma gdzieś i nie będzie odwoływał największego swojego plenerowego przedsięwzięcia jak inni. Należą się brawa. A poziom to już osobna sprawa. Wiele zrobiono, by w społeczeństwie wypracować przekonanie do idei eventu i że ma on rację bytu pośród wielu innych muzycznych wydarzeń. Brak konkurencyjnych imprez na pewno pozytywnie wpłynął na utrwalenie tej świadomości.

Sopot Festival w zeszłym roku po raz ostatni zorganizował TVN. Kupił prawa do tego festiwalu kilak lat temu, zrobił z niego komercyjną sieczkę, napaskudził w piaskownicy i... rzucił zabawki, strzelił focha i zostawił wszystko. Pozostawił wrażenie kolorowego jarmarku w jak najgorszym tego słowa znaczeniu i - dziwne to - ale trzeba przyznać rację chyba TVP, że może i ich pomysł na festiwal był nieco archaiczny, ale jednak najważniejszy w nim był ów słowik. Konkurs. Dużo polskiej muzyki w międzynarodowym towarzystwie. Choć "stary" Sopot Festiwal był takim właśnie towarzystwem wzajemnej adoracji artystów i wspominania czasów komunistycznej świetności. No było jak było, ale co będzie?! W zeszłym roku wiceprezydent Sopotu Wojciech Fułek mówił, że kliknij. Zobaczymy więc jak to będzie i czy będzie w ogóle. Stawiam, że nie będzie nic i wszystkie wysiłki skupią się na spektakularnym otwarciu Opery Leśnej w przyszłym roku.

Sopt Hit Festivalu też nie będzie. Ten sam powód, o którym pisałem na początku. TVP2 i Radio Eska przeżywają dołki finansowe.

A do tego wszystkiego dochodzi festiwal Eurowizji, który mimo tego, że w przyszłymroku odbywał się będzie u naszych zachodnich sąsiadów, Polska prawdopodobnie nie weźmie w nim udziału. Ku uciesze tych, którzy twierdzili, że powinna się wycofać dawno, daaawno temu.

Posucha panie.

Rebirth

Witam po bardyo dugiej nieobecności spowodowanej licznymi, innymi obowiązkami. Bycie członkiem Zarządu Fundacji Mam Marzenie to niełatwa sprawa, a chcąc się z tego wywiązywać jak najlepiej, potrzebne było skupienie się na kilku rzeczach.

Wcoraj rozpocząłem proces porządkowania swojej skrzynki mailowej, i... natrafiłem na maile sprzed 8 lat! Aż trudno uwierzyć, że wtedy już posługiwałem się Internetem hehe. A jednak! Kasując więc i brodząc w świecie elektronicznych wspomnień, postanowiłem zająć się tematami zaprzeszłymi, by dokonać ich analizy lub odświeżenia. Wiele z nich jest nadal aktualnych, więc myślę, że może to być ciekawa lektura.

Zapraszam

czwartek, 25 lutego 2010

Bezpośrednie połączenie Radzieje - kosmos



Mieszka na wsi, ma 16 lat i chodzi do gimnazjum. Rafał Grochala - zaprojektował strato-szybowiec, który wkrótce chce wysłać niemal na krawędź kosmosu. Maszyna wyposażona w zaprogramowanego autopilota ma sama wrócić na ziemię
- tak materiał o niezwyczajnym nastolatku spod Węgorzewa rozpoczęły Fakty TVN. Czy będzie równie znany jak Mirosław Hermaszewski? Czy Polska zacznie jeszcze bardziej liczyć się w badaniach kosmosu? Czy współcześnie łatwiej nam realizować swoje marzenia?

ZOBACZ WIDEO

A skoro już mowa o marzeniach...:

niedziela, 7 lutego 2010

Łódź jak El Ej


Trzecie pod względem wielkości miasto Polski, Łódź, rozpoczęła oficjalnie "wyścig" o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Czemu w ogóle bierze w tym "wyścigu" udział? Otóż wiąże się z tym niemały prestiż, niemałe dofinansowanie działań kulturalnych środkami finansowymi Unii Europejskiej oraz możliwością promowania na szeroką skalę życia kulturalnego danego miasta i regionu.

Proces wyboru Europejskiej Stolicy Kultury przez Radę UE wygląda następująco:

- Unia na 10 lat przed rokiem, na który wybierać będzie ESK ogłasza nazwy dwóch państw, których miasta będą miały szansę na ten tytuł,
- na 9 lat przed ww. rokiem (w przypadku Polski miało to jednak miejsce w 2009 roku) miasta z dwóch wybranych przez UE państw zgłaszają swoje kandydatury,
- w 2015 roku Unia Europejska wybiera po jednym mieście z każdego z wcześniej wytypowanych państw ogłaszając je Europejską Stolicą Kultury.

Do tej pory tylko Kraków dostąpił tego zaszczytu zostając ESK w roku 2000. Wówczas nie odbywał się wewnętrzny konkurs - miasto wybrał rząd.


Ale wróćmy do Łodzi. Oprócz niej chęć na zostanie ESK w 2016 roku mają: Białystok, Gdańsk, Katowice, Lublin, Poznań, Szczecin, Toruń, Warszawa i Wrocław. Konkurs jest dość ważny, bo następny rok, w którym polskie miasta będą mogły walczyć o wspomniany tytuł, to dopiero rok 2028! Wspólny cel i dobro zjednują polityków różnych ugrupowań, którzy na co dzień częstują się cierpkimi komentarzami i wytykają niekompetencję. Abstrahując jednak od tego, chciałbym skupić się na pewnym elemencie promocji Łodzi jako ESK, a mianowicie na symbolu litery "Ł" zbudowanym z trzec palców dłoni, ułożonych pod odpowiednim kątem.



Na pewno uwagę zwraca świetny podkład muzyczny w wykonaniu łodzkiej grupy Kamp! (posłuchaj). Także dobrej jakości film promocyjny wyprodukowany przez Smart House Film Production (choć wstawki w postaci wypowiedzi łodzian są bardzo złej jakości - szczególnie fonicznej, a sama prezentacja symbolu "Ł" mogłaby być bardziej wystylizowana). Interesujący jest natomiast sam pomysł, prosty koncept uczynienia marki, symbolu z czegoś, co większość z nas ma, może go wykonać - z rąk. Oczywiście to nigdy nie będzie znakiem, logo projektu, bo każdy z "utworzonych" symoli będzie różny. Nie da się opracować jednego wyglądu chronionego prawem.

Pytanie jednak, czy taki pomysł, zaczerpnięty z przedmieść i podziemia Los Angeles jest dobrym krokiem?



Pojawiają się również sygnały, że to zbyt odwazny i kontrowersyjny krok, bo kojarzący się także z gestem stadionowych chuliganów, serbskich nacjonalistów a nawet samego Hitlera. Tak daleko może bym nie sięgał. Jednak użycie "ręcznego" symbolu do wytworzenia pewnej subkultury łodzian i wspólnej ich identyfikacji to ciekawy zabieg, który na pewno spotka się z życzliwością młodzieżowej reprezentacji miasta. Jeśli jednak będąc w Łodzi zobaczę, ze nawet staruszka wie, co ułożone w kształt litery "Ł" palce oznaczają... będę pod wielkim wrażeniem.

Co do samego logotypu Łodzi w kontekście ubiegania się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, to jest ona bardzo dobre - kolorowe, złożone z dużych, ciężkich liter a jednocześnie czytelne, nieuczesane" co przywodzi na myśl włokiennicze tradycje i wielokulturowość (w Łodzi odbywa się Festiwal Czterech Kultur mający przypominać, że w tym mieście żyły obok siebie cztery narody: polski, żydowski, rosyjski i niemiecki. miasta. Autorem jest Adam Brodzki.

źródła pomocnicze: Wikipedia