poniedziałek, 26 października 2009

Redcomm. Kto to? Co to?


Agencja Reklamowa Redcomm podpisała umowę na kompleksową obsługę marketingową Urzędu Miasta Olsztyn. W ramach kontraktu, agencja będzie odpowiedzialna za przygotowanie całościowego systemu identyfikacji miejskiej oraz planowanie i realizację kampanii promocyjnej Olsztyna.

Co to za firma? A firma to dość znana na rynku reklamowo-marketingowym. Wśród klientów posiada m.in.: Telekomunikację Polską, Auchan, Storck i Luksusową. Wierzyć trzeba, że reklamowa obsługa stolicy Warmii i Mazur też będzie luksusowa. Przeglądając portfolio firmy nie ma jednak za bardzo czym się zachwycić. Największy event? Konferencja TP z udziałem Leo Beenhakkera i otwarcie Centrum Handlowego Arkadia w Warszawie. Agencja nie ma więc nic szczególnego, czym mogłaby się pochwalić.

Pozostaje tylko wierzyć i mieć nadzieję, że wszystko PO zmianie składu Wydziału Promocji olsztyńskiego ratusza będzie i tak niezłe...

sobota, 24 października 2009

Medialny wizerunek Białegostoku



Wiemy już jaki był wizerunek medialny Olsztyna w 2008 roku, przyjrzyjmy się zatem wizerunkowi sąsiedniego miasta wojewódzkiego - Białemustokowi.

W jego przypadku, podobnie jak w przypadku Olsztyna, najwięcej informacji miało charakter sportowy. Klubem, o którym najczęściej pisano była pierwszoligowa Jagiellonia. Najwięcej medialnego szumu wiąże się jednak z Augustowem i Doliną Rospudy oraz strategią promocyjną stolicy województwa podlaskiego. O ile slogan "Wschodzący Białystok" nie budził negatywnych kontrowersji, o tyle promocyjny znak graficzny już tak. Internauci z całego kraju wskazywali, że jest on łudząco podobny (czytaj: splagiatowany) do starego znaku organizacji zrzeszającej mniejszości seksualne w Nowym Jorku. Medialna burza trwała dość długo: ekspertyzy, tłumaczenia wykonawcy (grupy Eskadra, która w 2009 roku dała się również we znaki mieszkańcom Olsztyna), spotkania samorządowców i internetowe dyskusje. Większość białostocczan (52%) w zleconym przez magistrat badaniu opowiedziało się za zmianą logo. W końcu uznano, że plagiatu nie ma.

Doniesienia medialne dotyczyły także:
- protestu skierowanego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie ułatwień w wydawaniu wiz dla Białorusinów, którzy handlowali w mieście,
- strajku w podlaskich szpitalach i braku chętnych do nocnej opieki medycznej,
- inwestycji (Galerii Jagiellońskiej, której budową zainteresowana była Irlandzka Grupa Inwestycyjna oraz hali widowiskowo-sportowej za ponad 60 mln złotych),
- zawalenie się części Galerii Alfa (w marcu) i jej ponownym otwarciu (w październiku).

Wracając jeszcze do logo (które w ostatecznej wersji zostało okrojone o 1/4), jest podobne nie tylko do owej nowojorskiej organizacji, ale także do znaku Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni...



Pełny raport znajdziesz tutaj

piątek, 23 października 2009

Nowy cykl - Mistrzowskie reklamy

Chciałbym zaproponować nowy cykl na blogu - Mistrzowskie reklamy. Coraz częściej zdarza się bowiem marketingowcom, twórcom przekazów nas zaintrygować, zdumieć, zszokować. Czekam na przykłady - pozytywne, negatywne, dyskusyjne.

Dziś pierwszy przykład - kampania marki Luis Vuitton na rynek międzynarodowy, realizacja: Ogilvy Paris.

czwartek, 22 października 2009

Medialny wizerunek Olsztyna


Press Service Monitoring Mediów opracował analizę wizerunku Olsztyna za 2008 rok. Jaki jest, a właściwie jaki był?

Krótko mówiąc: sprzeczny. Choć firma wskazuje na duże "ambicje" Olsztyna do bycia medialnym liderem miast polskich, to informacje pojawiające się na jego temat nie zawsze należały do pochlebnych, pozytywnych i wspierających jego wizerunek. Wśród prasowych doniesień (publikowanych zarówno w prasie lokalnej jak i ogólnopolskiej), najwięcej było tych sportowych, a szczególnie piłkarskich. Jednym z najważniejszych medialnych wątków okazała się również sprawa Krzysztofa Olewnika, tocząca się w Sadzie Okręgowym w Olsztynie oraz... jakżeby inaczej, seksafera w olsztyńskim ratuszu.

Wydarzenia sportowe zostawmy w spokoju, a przyjrzyjmy się kwestiom związanym z przestępstwami i polityką. W ubiegłym roku głośno było o Lidii Staroń, której zarzucano, że zarobiła kilkaset tysiecy złotych, bo ustawa w której powstaniu miała duży udział pozwoliła jej tanio wykupić lokal użytkowy. Niewątpliwym jednak "zwycięzcą" w tej kategorii jest były prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski.

W mediach ogólnopolskich dużo było również rzecznika Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysława Orzechowskiego - za sprawą śledztwa ws. zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Sporym "producentem" i "dostawcą" doniesień z Olsztyna i o Olsztynie był oczywiście Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. I tu ciekawostka - artykuły dotyczące tej placówki miały dwojaki charakter. Władze uczelni generowały treści dodatnie, studenci - zwykle ujemne. Ci drudzy najczęściej wypowiadali się w tonie "awaryjnego trybu podjęcia studiów w Olsztynie".

Najniższe pensje, najwięcej bezrobotnych, mała liczba budowanych mieszkań, wysokie ceny - na Warmii i Mazurach żyje się najgorzej! Tak grzmiał zeszłoroczny raport Głównego Urzędu Statystycznego. Do tego dochodziły komentarze o złej infrastrukturze, braku lotniska i kulturalnym zaścianku. Całkowicie dobijająca była informacja o tym, że w województwie warmińsko-mazurskim, mimo sąsiedztwa lasów i jezior, żyje się... najkrócej.

Jakiś plus? Owszem. Nagroda Polskiej Organizacji Turystycznej za najlepiej promujący się region... w Niemczech.

Pełny raport dostępny tutaj

piątek, 16 października 2009

Świętokrzyskie (o)czaruje turystów?



Słyszy się: "P....i jak w kieleckiem!" - to mało pochlebne dla tego regionu. Hasło "Świętokrzyskie czaruje" ma zbudować nowe skojarzenia z Kielcami, te pozytywne. Zasadzające się na mnogości zabytków, licznych tajemnic i... latających czarownic? Może czarodziejek, bo te panie z billboardów nie mają zadatków na czarownice.

Agencja Blue Grass z Poznania, która wygrała przetarg Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego zrealizowała kampanię pod hasłem "Świętkorzyskie czaruje. Poleć na weekend" (kolejny raz kłania się dwuznaczna gra słowem, która ostatnio w promocji robi największą furorę: poleć - rekomenduj, poleć - jak czarownice).

Kampania ruszyła 1 lipca i była zauważalna w miastach regionów ościennych. Szkoda, warto było ruszyć w Polskę. Billboardy nie należały do najlepszych - chaos i przesyt obrazów na nich sprawiły, że były one mało czytelne. Zbyt dużo było na nich czarującego czy też czarownicowego dymu a zbyt mało jasnej, przejrzystej grafiki miejsca. Za to film promocyjny... drodzy Panie i Panowie. Zawsze jest się do czego przyczepić, także w tym przypadku, ale także i w tym przypadku, zdecydowanie więcej jest tych pozytywnych "czepnięć" niż negatywnych.



Film zrealizowany z rozmachem, dynamicznym montażem i intrygującą muzyką. Może i wygląda jak trailer jakiegoś filmu przygodowego lub thrillera (trailer thrillera, też dobre...), ale nie można zaprzeczyć, że jest interesujący i dobrze zrealizowany. Poza tym Blue Grass tłumaczyło spot tak: "mieliśmy wymóg, by reklamy graficzne kojarzyły się trochę z reklamą filmowego hitu, a nie reklamą kolejnego produktu, bo te już nudzą się odbiorcom". I mają rację. Oglądałem to jak zapowiedź najnowszego kinowego obrazu.

Województwo Świętkorzyskie, które chciało przede wszystkim przyciągnąć do siebie na weekend rodziny, starało się pokazać w promocji to, co ma najcenniejszego. W warunkach przetargu był zapis o koniecznym wykorzystaniu wizerunku Baby Jagi. Jak żyję na tym świecie kilkadziesiąt lat, tak - przyznaję się - nie wiedziałem, że owa baba pochodzi z kielecczyzny! A więc to Łysa Góra, sabat itp. Większe dzieci tajemnica i mrok na pewno przyciągną, ale co z tymi mniejszymi? Może do towarzystwa Babie Jadze dać Wesołego Diabła? Choć ten to był nad wyraz szkaradny!

niedziela, 11 października 2009

Kto zagra w filmie?


Promocja rzecz ważna, więc ważne jest także jej zdywersyfikowanie. Nie wystarcza już opieranie się li tylko na billboardach, spotach telewizyjnych i radiowych, gadżetach i eventach. Inwestuje się także w... film. Tak! Bo to bardzo dobry pomysł związać fabułę z konkretnym miejscem. Akcja zawsze się gdzieś rozgrywa, a jeśli zamiast anonimowej ulicy może to być np. ulica Jagiellońska w Olsztynie, to czemu nie!

Polskie miasta stworzyły specjalne budżety filmowe. W sumie - ok. 10 mln złotych. Jak to ma działać? Ano ma to zachęcić reżyserów, którzy przymierzają się do realizacji scenariusza lub scenarzystów, którzy jeszcze je tworzą.

Za pieniądze wspomagające produkcję filmu realizatorzy muszą spełnić tylko jeden warunek: odpowiednio atrakcyjnie pokazać sponsora w swojej produkcji. Czysty product placement, z tym, że w ujęciu marketingu miejsca. I tak: serial "Tancerze" (abstrahuję od poziomu estetyki filmu) promuje wrocławski rynek, plac Solny i mosty na Odrze. Tak samo było z serialem "Pierwsza miłość". Za taką promocję władze stolicy Dolnego Śląska zapłaciły producentom serialu ok. 500 tys. zł.

Pisałem już kiedyś, że Olsztyn też powinien zaistnieć w środkach masowego przekazu, także w kinach. Świetną okazją do tego był film "Kochaj i Tańcz" (znów pomiojam jakość filmu), ale na pewno podobne szanse jeszcze się pojawią. Trzeba tylko umiejętnie zainspirować reżyserów i studia filmowe. Może wtedy olsztyńskie ulice będą kojarzone także z innymi produkcjami, niż tylko "Stawka większa niż życie'.

piątek, 2 października 2009

Czy Olsztyn na tym skorzysta?


Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych ma pulę 86 mln zł unijnych pieniędzy na promocję gospodarczą pięciu województw Polski Wschodniej. W tym warmińsko-mazurskiego. Środki mają być wydane do końca 2015 roku.

"Rozwój Polski Wchodniej" to jedno ze sztandarowych przedsięwzięć unijnych planowanych do realizacji w naszym kraju. Celem jest zachęcenie inwestorów do lokacji swoich kapitałów we wschodnich rejonach Polski i zakończenie stereotypowego kojarzenia tych województw z tzw. "Polską B".

Podniesienie atrakcyjności inwestycyjnej ma się dokonać poprzez promocję medialną regionu i szeroką kampanię informacyjną skierowaną zarówno do zagranicznych jak i krajowych przedsiębiorców. W dalszej perspektywnie skutkować to miałoby stworzeniem nowych miejsc pracy w województwach wschodnich, zredukowanie migracji zarobkowej z tych rejonów oraz wzrost eksportu produkowanych tam towarów.

Swój udział w programie mieć będzie także Internet - ma bowiem zostać stworzony internetowy serwis Polski Wschodniej, który miałby być swego rodzaju platformą wymiany idei i doświadczeń.

Mam nadzieję, że Warmia i Mazury swoją szansę wykorzystają i korzystając z programu zrzucą z siebie jarzmo regionu zacofanego i nieatrakcyjnego gospodarczo.

czwartek, 1 października 2009

Otwórz oczy!


...na antyreklamę swojego miasta! Taki tytuł nosi przedsięwzięcie Urzędu Miasta w Olsztynie, które ma zwrócić naszą i decydentów uwagę na nieestetyczność delikatnie mówiąc wielkich, ściennych reklam. Nasze (i nie tylko nasze) miasto jest "upstrzone" dużymi plandekami, wszędobylskimi billboardami, paskudnymi, porwanymi i odklejającymi się plakatami. Podczas akcji połączonej z koncertem olsztyńskich zespołów pokazana zostanie wizja Olsztyna bez reklam. Jak może wówczas wyglądać miasto? Ładnie? Przyjaźnie? Przejrzyście?

Gromy sypią się także na instalatorów wielkich ekranów reklamowych tzw. LED-ów. Kierowcy skarżą się, że dynamiczne i jaskrawe billboardy ledowe ich oślepiają, mieszkańcy miast, że szpecą im miejski krajobraz. I wszyscy mają rację. Bo kolejny raz Polacy pokazują, że nie liczy się dla nich estetyka (w braku której wychowywali się w czasach PRL-u), harmonia i umiarkowanie, tylko to, by mieć największą reklamę, w najlepszym miejscu, najbardziej widoczną (świetlistą) i najwięcej na niej zarabiać. Marzą mi się czasy demontażu ekranów (chociażby z budynków w okolicach ratusza w Olsztynie) i otwartej dyskusji nad sensem, a właściwie bezsensem istnienia takich form reklamy. Szczególnie w tak niewielkim mieście, jakim jest stolica Warmii i Mazur.

Miasta się urbanizują, betonują i odwracają od przyrody. Trzeba pamiętać, że warunki naturalne to coś, czego nie da się ot tak zbudować i stworzyć. Może więc nie szpecić naszych ulic wątpliwej urody i jakości reklamami, tylko (jeśli są niezbędne, a wszyscy się zgodzimy, że są) umiejętnie wkomponować je w otoczenie. Wyjdzie to na dobre nam, jak i reklamodawcom, którzy będą postrzegani jako wiedzący co to harmonia i dobry smak.

Przyjdźmy na koncert i zobaczmy, jak wyglądałby Olsztyn, gdybyśmy powyższe wzięli sobie do serca...