niedziela, 22 listopada 2009

Wódko pozwól... zrobić super klip

Product placement w filmach to już niemal standard. Codzienność nawet, bo nadeszły czasy kryzysu, który dosięgnął także branży filmowej. Nie inaczej jest w produkcji wideoklipów. Muzycy, chcąc przedłużyć żywotność swojego przeboju, nagrywają teledyski, które docierają do ich "klientów" dodatkowymi kanałami komunikacji, bo to nie tylko telewizja, ale także ekrany ustawione w klubach i punktach handlowych. Dzięki temu zwiększają się szanse na dłuższe funkcjonowanie piosenki wśród słuchaczy, na listach przebojów, a co za tym idzie, na większe zyski i popularność artysty.

Żeby jednak taki wideoklip zapadł w pamięć, i podniósł albo wyzwolił nowe wrażenia estetyczne po jego obejrzeniu, musi być bardzo dobry. Znakomity może niekoniecznie, bo bardzo często owe teledyski nie są popisem sztuki reżyserskiej. Są umiejętną kompilacją obrazu z dźwiękiem, przy wykorzystaniu nowoczesnych, czasami niestandardowych ujęć lub motywów. A na to potrzeba oczywiście pieniędzy. Z pomocą artystom i reżyserom ich wideoklipów przychodzi reklama, a konkretniej product placement. Dla marketingowców to kolejny, dobry, mało inwazyjny (choć jak się za moment będzie można przekonać - nie zawsze) kanał dotarcia do potencjalnego klienta, skojarzenie marki z pozytywnymi doznaniami, np. muzyką i radością, zasymilowanie jej z danym artystą na dłużej (to taka forma współczesnej, marketingowej symbiozy, gdzie dany wokalista/wokalistka staje się tzw/ ambasadorem marki).

Oglądając najnowszy klip Lady GaGi, kreującej się na niemałą skandalistkę Szwedki, przyznać trzeba, że product placement nabiera chyba wyrazu, obycia i dojrzałości. Jest o wiele lepszy (czytaj: lepiej wkomponowany) niż w klpie do utworu "Love Game". W teledysku do piosenki "Bad Romance" wódka Nemiroff pojawia się często (siedem razy), ale taktownie. Cały obraz jest świetnie wyreżyserowany, wartości produkcji dodają stroje, które podobno Lady GaGa zaprojektowała sama, a które wyglądają jak z XXII wieku albo z innej planety. Na takie wideoklipy w Polsce pewnie jeszcze poczekamy.

Nasuwają się jednak dwa pytania: czy producent ukraińskiej wódki Nemiroff będzie miał wymierne korzyści z tej inwestycji i czy doczekaliśmy czasów, kiedy wideoklipy będą po prostu reklamami wykorzystującymi najnowsze utwory muzyczne? Na pierwsze pytanie można spokojnie odpowiedzieć, że tak. Alkohol na pewno stanie się bardzej rozpoznawalny, bardziej pożądany (skoro leje się na stole szwedzkiej piosenkarki) a jego producent wykorzysta zgrabną Szwedkę w celach promocyjno-marketingowych Nemiroffa.

Poniżej krótka lista przykładów mniej lub bardziej nieudanego product placement w wideoklipach.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz